Wyjazdy w Alpy na prognozę są o tyle fajne, że z reguły wiesz, że będzie super. Szczególnie gdy jedziesz do najśnieżniejszego rejonu Austrii jak Vorarlberg. Czasami jednak natura nie chce współpracować – co wtedy robić? Zobaczcie jak świetnie bawiliśmy się w Lech, Zurs i Stuben am Arlberg mimo, że z zapowiadanego opadu nie spadł ani płatek.
Czasami, gdy pogoda nie jest taka jak miała być, jedyne co potrzebujesz to:
- pewna doza dystansu do rzeczywistości
- dobra ekipa z którą się jest na nartach
- brak marudzenia, że przejechaliście ponad 1000 km – to w końcu nie tak daleko jak na 2 dni jazdy na nartach 😉
Stanąwszy oko w oko z niesprzyjającą pogodą (brak świeżego opadu), postanowiliśmy zrobić użytek z naszej redakcyjnej fotograficznej Wunderwaffe, superbroni w wojnie o lajki. Jest nią nieoceniony fotograf Bartek Pawlik (sprawdźcie @Bart.Pawlik), który nawet z mocno średnich warunków freeride’owych, potrafi wycisnąć fajne fotki.
Rzućcie okiem na galerię z naszego szybkiego wypadu do Lech, Zuers i Stuben am Arlberg i nie dajcie się zwieść naszemu pechowi co do pogody. My mieliśmy po prostu mniej szczęścia, ale prawie zawsze, gdy prognoza wieści opad dla Alp, to tam znajdziecie najwięcej śniegu w stosunkowo bliskiej odległości od Polski!
Tej zimy jest tam solidny podkład i np. choćby w tym tygodniu do 21 stycznia spadną tam absurdalne ilości śniegu. Może więc Wy będziecie mieli więcej szczęścia niż my?
Więcej o tym niesamowitym i niezwykle śnieżnym rejonie Austrii przeczytacie w III edycji naszego magazynu drukowanego – wystarczy kliknąć i zamówić TUTAJ.
Tekst: Piotr Gnalicki
Foto:
Bartek Pawlik – https://www.instagram.com/bart.pawlik/
Jan Olszyński – https://www.instagram.com/powder_graphy/
Redakcja Pure Powder dziękuje Biuru Promocji Vorarlbergu:
zobacz też: