Livigno, jakiego (być może) nie znacie! – vol. 1


[bsa_pro_ad_space id=1]

Dzięki zaproszeniu od dobrze znanego ośrodka narciarskiego Livigno, mieliśmy niedawno okazję spojrzeć z nieco innej strony na tę popularną wśród polskich narciarzy i snowbardzistów miejscówkę. Na celownik wzięliśmy nie sklepy wolnocłowe i atrakcje aprés ski, ale wysokogórski potencjał freeride’owy terenów leżących ponad tym niezwykle sympatycznym miasteczkiem.

Ciężko uwierzyć, że ktoś kto jeździ na nartach czy desce i pochodzi z Polski nie słyszał o Livigno, ale jeżeli są wśród naszych czytelników takie osoby to spieszymy przekazać kilka informacji o tej miejscówie. Jest to jedno z najwyżej na stałe zamieszkanych miejsc w Europie (1816 m n.p.m.), a nieco oddalona od Livigno i będąca jego częścią osada Trepalle jest najwyższym zamieszkanym na stałe miejsce Starego Kontynentu (2069 m n.p.m.). Jeżeli dołożymy do tego specyficzny mikroklimat i dobrą bazę wyciągów pozwalających szybko dostać się do wysokości ok. 2800 m n.p.m. to, każdemu freeriderowi, gotowemu użyć fok, musi zapalić się czerwona lampka, a wewnętrzny kompas powinien zacząć ciągnąć go w tamtym kierunku.

Livigno odwiedzane jest licznie przez naszych rodaków już od lat 90-tych, ale swą sławę zdobyło w dużej mierze z powodu atrakcyjnych cen alkoholi, perfum, sprzętu sportowego, elektroniki i innych dóbr, które sprzedawane są w tamtejszych sklepach po cenach bez VAT-u i akcyzy. Lokalsi zamieszkujący dolinę swój specjalny status ekonomiczny zawdzięczają temu, że zawsze byli odcięci od świata, a zima trwała tam 9 miesięcy. Musieli pozyskiwać potrzebne do przetrwania artykuły z zewnątrz, więc już od XVI wieku, regionalni władcy zgadzali się na pewne ulgi, byle tylko ktokolwiek chciał osiedlać się w tamtym rejonie. Dzięki temu, region Lombardii i późniejsze Włochy mogły rościć sobie prawa terytorialne do tego obszaru zamieszkanego przez włoskojęzyczną ludność. Dopiero otwarcie tunelu dojazdowego pod Munt La Scherra w 1968 roku spowodowało gwałtowny rozwój miasteczka. Mało kto wie, że wody sztucznego jeziora, które objeżdża się dojeżdżając do Livigno, kryją zalaną pod wodą jego starą część. To jednak nie portal historyczny, a freeride’owy – więc do rzeczy.

Warto pamiętać, że w wielu włoskich ośrodkach freeride nie jest mile widziany, lub wręcz nielegalny. Na szczęście idąc z duchem czasu, Livigno postanowiło zmienić u siebie ten stan rzeczy i wręcz zachęcają oni do skorzystania z doskonałych terenów dostępnych zarówno z wyciągów, jak i przy pomocy fok. Aby władze regionu zgodziły się na takie działania, ośrodek musiał podjąć szereg działań, promujących bezpieczeństwo:

Freeride Meetings – spotkania w nieformalnej atmosferze, gdzie przy piwku możecie porozmawiać z lokalnymi guide’ami o aktualnych warunkach. Przewodnicy są do dyspozycji w każdą niedzielę w godz. 17:00 – 19:00 w browarze Birrificio Livigno (wpiszcie w Google Maps). Jeżeli przyjeżdżacie w sobotę, to warto w niedzielę wybrać się na takie spotkanie. Miejscowi guidzi są bardzo sympatyczni i otwarci na rozmowy! W razie czego wycieczki z guide’ami można także bukować tutaj: GUIDE ALPINE

Aplikacja My Livigno – apka na iOS’a i Androida. Poza standardowymi informacjami jak pogoda, knajpy czy zakupy,  znajdziecie tam także aktualną sytuację lawinową. Te dane sprawdzicie także tutaj:KLIK 

Freeride Office – specjalnie wydzielona część Biura Promocji, która zajmuje się wyłącznie tematami jazdy poza trasą. Możecie tu zarezerwować wycieczkę z przewodnikiem, albo po prostu dowiedzieć się szczegółów związanych z aktualnymi warunkami. Adres: via Saroch 1098, Plaza Placheda

Snow Quality Bulletin – ciekawa inicjatywa, z którą nie spotkaliśmy się w innych miejscówkach. Poza informacją lawinową, w dolnych stacjach głównych wyciągów znajdziecie ekrany pokazujące:
– jakość i gatunki śniegów na różnych wystawach względem kierunków świata
– informację związaną z gatunkami śniegów dotyczącą jakości jazdy na poszczególnych wystawach
– wystawy zboczy i wysokości na których można natknąć się na kamienie (tzw. „sharks”) – to jest według nas hit, bo pokazuje które miejsca są wywiane lub wytopione przez słońce.

Link do biuletynu online: KLIK

Wypożyczalnia sprzętu lawinowego – w cenie ok. 20 euro/dzień możecie wypożyczyć zestaw lawinowy detektor/sonda/łopatka, a także plecak lawinowy.

No dobra, teorię mamy za sobą, pora przejść do czynów – czyli gdzie jeździć. W Livigno mamy dostępne dwa ośrodki – po wschodniej stronie doliny ośrodek Mottolino oraz po zachodniej Carosello 3000 (będzie o nim kolejny artykuł). Zaznaczamy, że w opisie operujemy lokalnymi nazwami odczytanymi z mapy. Polecamy każdemu, kto chce się nieco oddalić od ośrodka, aby wyposażył się górską mapę, dobrą apkę z nawigacją (+powerbank) albo GPS’a i umiał się nimi posługiwać. Bardzo ułatwiają życie!

Mapa, z której sczytaliśmy wszystkie nazwy: KLIK

Druga mapa, którą możemy polecić: KLIK

Opisane opcje być może są znane niektórym czytelnikom, ale liczymy, że część z Was ich jeszcze nie realizowała i będą pomocne.

Mottolino – wystawy zachodnie

Mottem ośrodka jest „Mottolino – Fun Mountain”, a zatem na pierwszym miejscu stawia się tu przyjemność z jazdy. Znajdziecie tu zatem snowpark, knajpy oraz nieco więcej narciarzy poszukujących atrakcji głównie na trasach – rodziny z dziećmi czy seniorów. To dobry znak – mała konkurencja do puchu!

Na pierwsze strzały można wykorzystać tereny leżące tuż przy trasach – fajne szybkie przejazdy znaleźliśmy wzdłuż wyciągów:

      • Monte Sponda
      • Valfin Monte Neve

Nad nawigacją nie ma się tu co rozpisywać, bo jest dość oczywista i nie sprawi nikomu problemów. W przypadku krzesełka Valfin Monte Neve fajnie jest bezpośrednio pod podporami wyciągu – dobre nachylenie i nawet długi zjazd.

Nieco niżej, z górnej stacji głównej gondolki Mottolino, uderzajcie mocno „skiers right” od trasy przejeżdżając przez funpark dla dzieci. Znajdziecie za nim fragmenty rzadkiego lasu i podczas zjazdu odbijając znowu lekko „skiers left” dotrzecie ponownie do trasy idącej wzdłuż gondolki, tuż powyżej mostu pod którym biegnie trasa.

Opcją freeride’ową, która pozwoli zostawić w tyle gwar ośrodka narciarskiego jest także zjazd zachodnimi wystawami spod szczytu Monte della Neve. W górnej części są to rozległe pola śnieżne, a niżej lasy (od wysokości 2200-2300 m n.p.m.). Można nimi dotrzeć aż do dna doliny – zaznaczamy, że nie testowaliśmy tej opcji, ale widzieliśmy ślady. Na środku zbocza znajdują się charakterystyczne trzy mniejsze żleby/wąwozy wpadające do czwartego najdłuższego. Nie mamy niestety informacji, czy do doliny zjeżdża się właśnie nimi, czy może lepiej lasem. Warto podpytać guide’ów i mieć się na baczności, bo lubią tam schodzić lawiny, które zresztą widać także na zdjęciu. Nieco na południe od wspomnianych żlebów możecie trafić też na maleńką chatkę zwaną Baitel da la Bles lub Baitel della Blesa. 

Tereny freeride’owe na zachodnich zboczach Monte della Neve – przepraszamy za jakość, to zdjęcie jest akurat robione telefonem 😉

Tu widać lepiej wspomniane żleby i pola sniezne pod Monte della Neve – ta fotka także jest z telefonu, ale obiecujemy, że to już ostatnia. 😉

Mottolino – wystawy wschodnie oraz dalsze rejony

Tu zaczyna się kawał fajnej jazdy. Najbardziej oczywiste opcje to „skiers right” od krzesełka Trepalle, bezpośrednio z jego górnej stacji.

Jeżeli chcecie odrobinę się oddalić od wyciągu, to robicie tak:

      1. Wjeżdżacie krzesełkiem Monte Sponda
      2. Jedziecie niebieską trasą kawałek w dół
      3. Z trasy odbijacie zupełnie „skiers right” w dół polami śnieżnymi.
      4. Zjeżdżacie wspomnianymi polami śnieżnymi do zabudowań osady Colombina-Somarin, tak aby mniej więcej dotrzeć do drogi w okolicy pensjonatu Albergo Colombina (jest zaznaczony na Google Maps). Jest przy nim przystanek autobusowy linii brązowej, którym możecie wrócić do dolnej stacji krzesełka Trepalle, albo nawet do stacji głównej gondolki Mottolino w samym Livigno. Jeżeli nie traficie na autobus, można także zadzwonić po taksówkę. Rozkład jazdy autobusów znajdziecie tu: KLIK

Jeżeli jesteście gotowi odpalić foki, to znowu otwiera się przed Wami sporo opcji. Najbardziej oczywista droga jest taka:

      1. Wjeżdżacie na górę krzesełkiem Valfin Monte Neve
      2. Podchodzicie kilkadziesiąt metrów, mniej więcej w kierunku południowym
      3. Trawersujecie zbocze i można sobie stamtąd kawałek zjechać w kierunkach południowo-wschodnich.
      4. Robicie STOP po 200-300 m zjazdu, zakładacie foki i podchodzicie wschodnimi i południowo-wschodnimi zboczami Monte delle Mine, kierując się w stronę przełęczy, która znajduje się na południe od tego szczytu.
      5. Na przełęczy warto zrobić sobie piknik, bo roztacza się z niej nieprawdopodobny widok w kierunku zachodnim w stronę Szwajcarii.
      6. Zjazd możemy zrobić z przełęczy, albo tak jak niektórzy, udać się na kolejny pobliski szczyt w kierunku południowo-południowo-wschodnim.
      7. Zjazd z przełęczy prowadzicie tak, aby zjechać w okolice chatki Baita della Vallacia, a następnie jedziecie szlakiem w kierunku północnym, trawersując cały czas zbocze wzdłuż i powyżej strumienia Torrente-Vallacia. Mijacie kolejną grupę pięknych, drewnianych, starych chat Casa della Vallacia i Casa Mador.
      8. Dojeżdżacie do ostrego zakrętu drogi prowadzącej na przełęcz Passo di Foscagno z Trepalle, w miejscu nazwanym Ponte del Rez, w rejonie osady Campaccio. Na zakręcie kończy się tunel chroniący drogę przed lawinami. Stamtąd bierzecie taksówkę do Trepalle. W okolicy powinien też być przystanek autobusowy, ale nie udało nam się go zlokalizować. Prawdopodobnie jest to przystanek linii brązowej i nazywa się Ponte Vallacia albo Campaccio (ostatni na linii).

Z chatki Baita della Vallacia można także udać się dnem doliny w kierunku południowym i szukać tam ciekawych opcji. Warto jednak pamiętać, że w pewnym momencie na końcu doliny zaczyna się ścisły rezerwat przyrody, do którego nie wolno wchodzić. Nie byliśmy w tamtych rejonach, ale wyglądały bardzo interesująco – na pewno warto wziąć przewodnika i poeksplorować je do granic rezerwatu.

Podczas opisanego wyżej zjazdu cały czas po drugiej stronie doliny będziecie widzieli zbocza nazwane La Vallacia – mają wystawę zachodnią. Z racji braku czasu (mieliśmy tylko 3 dni jazdy) nie byliśmy tam, ale nie są one trudne nawigacyjnie i  narciarsko. Opcji zjazdu jest tam bez liku i z pewnością dostarczą Wam masę frajdy jeżeli traficie tam na puch. Warto! Wystarczy po prostu zjechać do wspomnianego wyżej strumienia Torrente-Vallacia i rozpocząć podejście z jego drugiego brzegu.

Guidzi wspominali, że gdyby podejść do samej góry zboczami La Vallacia można także zjechać na drugą stronę do doliny Valle di Foscagno, do drogi prowadzącej na przełęcz o tej samej nazwie. Nie testowaliśmy jednak tej opcji, na mapie widać tam jakieś formacje skalne, jeżeli więc macie ochotę zapuścić się tak daleko, to polecamy wziąć przewodnika albo dobrze rozeznać sprawę zanim wyruszycie.

Wkrótce druga część naszego „ride guide” po Livigno opisująca ciekawostki w rejonie ośrodka Carosello 3000. Napiszemy także o heliskiingu, ponieważ jest dostępny w Livigno i to w naprawdę fajnych cenach!

WAŻNE OSTRZEŻENIE: Jeżeli planujecie wypad do Livigno w okresie wiosennym, pamiętajcie, że jest to dość śnieżna lokalizacja, a do tego włoskie słońce potrafi tam mocno operować. Może to powodować duże zsuwy ciężkiego śniegu i niebezpieczne wiosenne lawiny, szczególnie na nasłonecznionych stokach!!!

Tekst: Piotr Gnalicki

Zdjęcia: Jan Olszyński, Piotr Gnalicki

Podziękowania dla Biura Promocji Livigno “Azienda di Promozione e Sviluppo Turistico”.

Start typing and press Enter to search